6tygodni temu urodzilam coreczke. Czas ciazy mialam trudny, duzo kloptow rodzinnych, choroba bliskiej osoby, a co z tym zwiazane - ogromny stres. Niestety urodzilam przez cesarskie ciecie, na co nie bylam psychicznie przygotowana w 37tygodniu.
Przez pierwsze 4dni nie mialam pokarmu, chociaz przystawialam dziecko do piersi, które mialo silny odruch ssania. Od 3dnia po porodzie zaczelam uzywac lakatora, bo dziecko nie umialo zlapac sutka,a z pomoca pań pielegniarek laktacyjnych bylo slabo,wrecz zachecaly do butelki. w 4dobie pokarm sie pokazal. Odciagalam laktatorem, podawalam butelka. Po 5dniach,wyszlysmy ze szpitala i dostawialam dziecko do piersi przed kazdym karmieniem,ale corka sie denerwowala nieumiejetnoscia zlapania sutka i w rezultacie dostawala jedzenie w butelce.
Generalnie przez pierwszy mc udawalo mi sie laczyc mleko sztuczne z moim, mniejwiecej pol na pol. Teraz dziecko jest 6-7tydz.zycia i niestety, po nocy udaje mi sie odciagnac 120ml (czyli na 1 karmienie), potem to juz jest 20-30ml.
Podaje piers przed kazdym karmieniem i po, a czasem pomiedzy karmieniami,ale i tak sztucznego je sporo.
Pilam zakupione w aptece herbatki herbapolu, taki napoj karmelowy z mlekiem i zero poprawy.
Mala po sztucznym mleku ma kolki (bebilon ha proexpert), zmienilismy w 5t.z. na comfirt proexpert i w zasadzie bez zmian.
Przy piersi sie wycisza i nawet jak boli brzuszek to ssanie piersi pomaga (gorzej z moimi bridawkami).
Co moge jeszcze zrobic by organizm sie zmobilizował do laktacji.
Bedac w ciazy w ogole nie bralam pod uwage mleka sztucznego, nastawilam sie tylko na pierś. Sytuacja zwiazana przed i po porodzie objaeily sie depresja poporodowa. Czy to moglo miec wplyw?
Teraz sytuacja jest opanowana. Dziecko grzeczne. Ja w pelni cieszaca sie maciezynstwem.
Co poszlo nie tak???