Pracuję nad rozkręceniem laktacji, żeby móc dokarmiać go w razie potrzeby odciągniętym pokarmem, jednak jednorazowo metodą 7-5-3 odciągnę 20-60ml. Piję też galaktogogi.
Podajemy też Coloflor cesario 3krople i wit D Vigantol.
Od 2 tygodni zaczął ulewać, od urodzenia nie było tego problemu. Po karmieniu zawsze kładziemy go na ramię do odbicia, zwykle ładnie się udaje, czasem nawet dwa razy. Zdarza sie też, że 30 minut po karmieniu odbije albo uleje dużo. Może jego płacz po karmieniu nie jest oznaką głodu? Wiem, z blogu Hafija, że płacz dziecka może być spowodowany różnymi przyczynami, jednak jak już dokarmiam do po dojedzeniu Krzys jest spokojny, zje ile chce. Martwią mnie jednak te ulewania. Może niepotrzebnie podaję mu MM i nie wierzę w swoje możliwości wykarmienia dziecka, a on płacze z innego powodu? Z moja laktacja od początku było cięzko, ból bardzo duży, brak nawału itp.
Dziś zrobił też 2 kupki o zwykłej musztardowej konsystencji i kolorze - czy 2 dziennie to oznaka biegunki? Do tej pory robił 1 na kilka dni, dni, przez ostatni tydzień tendencja jest wzrostowa: coraz częściej raz dziennie pielucha jest pełna. Czy może jego flora jelitowa zaczyna pracować dobrze?
Proszę o pomoc